Czym są leśne szkoły?
Tekst powstał w oparciu o książkę „Forest School for All” pod redakcją Sary Knight, wydaną przez SAGE Publications w 2011 roku
Pomysł leśnych szkół (ang. Forest School) narodził w Stanach Zjednoczonych w roku 1927. Od tego czasu stosowany jest w różnych formach zarówno w USA, jak i w wielu krajach europejskich. Zajęcia szkolne na wolnym powietrzu szczególnie upodobano sobie w Wielkiej Brytanii, Skandynawii i Niemczech. Również Polska doczekała się kilku szkół i przedszkoli prowadzących zajęcia przyrodnicze w terenie. Podobną ideę propaguje projekt „W dziką stronę”, prowadzony przez Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła” z Łodzi.
W XXI wieku dzieciństwo nie kojarzy się już z bieganiem po lasach i pływaniem w jeziorach. Od wczesnego ranka dzieci siedzą w ławkach szkolnych, natomiast popołudnia spędzają w domach przed telewizorami i komputerami. Do szkół są odwożone przez rodziców samochodem, a po lekcjach mają zajęcia dodatkowe. Brakuje czasu na swobodną zabawę w parku czy wycieczkę rowerową po okolicy. Czy współczesne dzieci aż tak bardzo różnią się od swoich rówieśników sprzed dziesięciu czy piętnastu lat? Nie! Wystarczy zaprowadzić grupę dzieciaków do lasu – natychmiast zaczynają biegać, wymyślać zabawy, budować szałasy. Cieszy je każda zaproponowana gra. Dlatego właśnie warto proponować uczniom leśne szkoły.
Zasada działania leśnych szkół jest prosta – przez jeden dzień w tygodniu nauka odbywa się w lesie, a nie w szkolnej sali. Dzieci spędzają w terenie cały dzień, wyodrębniamy więc tam dla nich miejsce do siedzenia przy ogniu, prowizoryczną kuchnię, w której przygotowywany jest obiad, toaletę. Lokalizacja miejsca na leśną szkołę musi być bezpieczna, oddalona od dróg szybkiego ruchu i innych potencjalnych zagrożeń. Nie powinno być to jednak miejsce sterylne czy wybetonowane, chodzi o to, aby uczniowie czuli się zarówno bezpiecznie i wygodnie, jak również mieli ścisły kontakt z przyrodą. Należy oczywiście zadbać o to, żeby w pobliżu nie leżało rozbite szkoło czy drut kolczasty, o które dzieci mogłyby się poranić. Nie trzeba się jednak martwić na zapas: dzieci poradzą sobie z wystającymi gałęziami i dziurami w ziemi, wykorzystując je do zabawy. Zajęcia leśnych szkół są cykliczne i trwają co najmniej przez połowę dnia w trakcie minimum dziesięciu tygodni. Uczestnicy wychodzą na dwór niezależnie od pogody, nawet jeśli pada i jest zimno. Znane skandynawskie powiedzenie mówi, że nie ma nieodpowiedniej pogody, jest tylko nieodpowiedni ubiór! Na leśnych szkołach można stwierdzić w praktyce, czy skandynawska mądrość się sprawdza! Bardzo ważne jest w tym wypadku zaufanie: zarówno dzieci do nauczycieli czy trenerów, jak i opiekunów do dzieci. Zasada ta odnosi się również do relacji międzyludzkich oraz relacji z przyrodą. Najważniejszą zasadą leśnych szkół, która całkowicie odróżnia je od codziennej edukacji szkolnej, jest sposób nauki. Uczenie się jest inicjowane przez uczestników i skupione na możliwościach, zdolnościach i zainteresowaniach dzieci w danym dniu. Sam proces „uczenia się” staje się w ten sposób zabawą i przyjemnością, w ogóle nie przypomina szkolnych lekcji. Sesje leśnych szkół mają jednak swoją strukturę: zaplanowany początek, rozwinięcie i zakończenie.
Plan dnia typowej sesji w leśnej szkole wygląda następująco:
- Po przyjściu dzieci na miejsce przygotowywane są narzędzia przydatne do pracy w ciągu dnia, np. piła, dłuta, liny, plandeki, krzesiwa itp., porządkowane jest obozowisko, zbieramy drewno na opał;
- Następnie rozpalamy ogień, co robi zazwyczaj jeden z uczestników. Warto wspomnieć, że zajęcia z rozpalania ognia są wprowadzane od wczesnego dzieciństwa np. w Wielkiej Brytanii, natomiast w Polsce najczęściej dzieci uczą się takich umiejętności w harcerstwie;
- Wszyscy siadają w kręgu, aby poczuć się jak wspólnota. Wtedy też przygotowywane są ciepłe napoje (dzieci zawsze pomagają w przygotowaniach), omawiamy plan dnia i ważne tematy, dotyczące leśnej szkoły, przypomina się o zasadach bezpieczeństwa, ustalamy jadłospis i rozdzielamy dyżury gotowania, opowiadamy ciekawe historie z minionego tygodnia;
- Czas na różnorodne działania, inspirowane przez dzieci np. obserwacje żab, wspinanie się na drzewa, lepienie z błota czy rozpalanie ognia;
- Wspólny posiłek przy ogniu;
- Kontynuacja nauki przez zabawę w lesie;
- Na zakończenie leśnej szkoły znów zbiera się „wspólnota”, wszyscy siadają wokół ognia i opowiadają o tym, czego się nauczyli, co dziś ich zadziwiło itp.;
- Czas na sprzątanie, porządkowanie obozu. Pamiętamy, żeby nic po sobie nie zostawić!
W leśnej szkole najważniejsza jest oczywiście relacja dziecka z przyrodą i innymi dziećmi, ale istotna jest też więź z opiekunem, który pomaga, wyjaśnia i odpowiada na zadawane pytania. To on inspiruje do podejmowania wyzwań przyrodniczych, dlatego najlepiej, jeśli nad grupą ośmio- lub dziesięcioosobową czuwa trzech dorosłych opiekunów. Dzięki temu wątpliwości każdego dziecka szybko są wyjaśniane, a każdy uczeń znajduje się pod dobrą opieką.
Niektórzy stwierdzą zapewne, że jest to idealistyczna wizja pracy z dziećmi, dla innych – będzie to niepotrzebne odciąganie uczniów od książek i klasówek. Postaram się więc jak najszerzej pokazać korzyści, które przynosi ta forma edukacji.
Leśne szkoły są przede wszystkim projektem wielowymiarowym, złożonym z różnorodnych elementów. Jednym z nich są umiejętności przydatne do przetrwania w lesie. Dziwić może, że w tak młodym wieku dzieci uczą się, jak zbudować szałas, rozpalać ognisko czy zrobić łuk. Cóż… Wielu z nas zdobyło takie umiejętności w harcerstwie. Dla dzieci rdzennych plemion Ameryki Południowej i Północnej taka wiedza jest niezbędna. Dzięki niej siedmiolatek potrafi przetrwać noc w lesie, zdobyć pożywienie, przygotować je i ogrzać się, chroniąc się przed dzikimi zwierzętami we własnoręcznie zbudowanym szałasie. Na leśnych szkołach niektóre z takich umiejętności dzieci zdobywają w kontrolowanych warunkach, pod nadzorem dorosłych. Warto pamiętać, że dzieci mają naturalny instynkt i potrzebę przeżywania takich przygód na łonie natury: nad krzesiwem są w stanie skupić się przez ponad pół godziny, szałas budują wytrwale przez kilka godzin. Umiejętności te mogą się przydać w późniejszym życiu. Czas spędzony w lesie, w warunkach tak odmiennych od życia w wielkim mieście, może skłonić do częstszego przebywania wśród natury w dorosłym życiu. Norwegowie mają nawet specjalne słowo określające „życie na świeżym powietrzu”, które brzmi: „friluftsliv". Być może warto, aby i w polskim słowniku znalazło się podobne słowo, określające „życie wśród przyrody”?
Naukowcy udowodnili zbawienny wpływ przyrody na naszą psychikę i samopoczucie. Przy ruchu na świeżym powietrzu wydzielają się tak zwane hormony szczęścia, czyli endorfiny, poprawia się krążenie krwi, wzrasta zawartość tlenu we krwi, co wpływa na wydajniejszą pracę mózgu. Relaksujemy się i odpoczywamy, czerpiemy radość i przyjemność estetyczną z oglądania lasu czy łąki, słuchania ptaków, patrzenia na zwierzęta, chmury, korony drzew. Dlaczego pozbawiamy tej przyjemności nasze dzieci? Przebywając wśród przyrody, oswajamy się z nią, budujemy osobistą relację z naturą i tworzymy więź, której nie daje się łatwo zerwać. Takie zachowania w dorosłym życiu mogą zaowocować podejmowaniem świadomych decyzji etycznych, uwzględniających ochronę przyrody i troskę o środowisko. Przyroda nie jest już bezosobowym, odległym tworem. Trzeba o nią dbać, jak o kogoś bliskiego, a czasem stanąć też w jej obronie. Przebywając regularnie wśród natury dzieci uczą się praktycznego zastosowania zasad zrównoważonego rozwoju i popularnie rozumianej ekologii. Dowiadują się, jak szanować przyrodę, widzą też jak obecność człowieka wpływa na rośliny i zwierzęta. Lekcje na temat przyrody w szkole, połączone z corocznym sprzątaniem lasu nigdy nie dadzą takiego efektu jak cotygodniowe, kilkugodzinne przebywanie na łonie natury. W innych niż zwykle warunkach – pracując w grupie – można łatwiej i szybciej sprawdzić to, czego dzieci uczą się w szkolnych ławkach. Choć w szkole stykają się na co dzień z rówieśnikami, najczęściej nie muszą z nimi współpracować. Dla odmiany na leśnych szkołach – budując i bawiąc się – uczą się rozmawiać, przekonywać, negocjować, szanować siebie nawzajem, komunikować swoje potrzeby i rozwiązywać konflikty w grupie. W praktyce mogą sprawdzić, czym jest grawitacja, przyspieszenie, jak wyglądają bezkręgowce i ile życia jest w martwym drewnie. To co usłyszą w czterech ścianach budynku, w lesie sprawdzają praktycznie, własnoręcznie wykonując eksperymenty.
Samo doświadczenie bycia w przyrodzie, uczenie się tego, na co ma się ochotę, zabawa, ale też radzenie sobie w trakcie złej pogody i deszczu, czy gotowanie dla reszty grupy jest przygodą, którą dzieci wspominają jeszcze przez wiele dni. Każdy dzień jest inny, każdy przynosi nowe doświadczenie.
Różnorodne możliwości rozwoju, jakie dają leśne szkoły powodują u dzieci rozwinięcie umiejętności praktycznych, wzrost zdolności motorycznych. Polepsza się kondycja fizyczna, poprawia zdrowie, wzrasta siła. Nie chodzi jedynie o rozwój ciała, ale również psychiki. Praktycy wiele mówią o wzroście poczucia własnej wartości, otwieraniu się dzieci zamkniętych, a nawet autystycznych. Praca w lesie pozwala rozwinąć niezależność, buduje poczucie odpowiedzialności za proces uczenia się. Dodatkowo rozwijają się też umiejętności społeczne: zdolność do pracy w grupie, umiejętność współpracy, szybkość podejmowania decyzji, zdolności rozwiązywania konfliktów, wgląd w siebie i własne emocje. W trakcie zajęć rozwijamy wszystkie sposoby uczenia się oraz różne formy inteligencji (ruchową, muzyczną, przyrodniczą, inter- i intrapersonalna, wizualno-przestrzenną, logiczną, językową). Dzieci mają możliwość osiągnięcia wyższego poziomu wiedzy oraz zyskują szansę na samodoskonalenie się, niezależnie od poziomu zdolności, które posiadają. Tu mogą wykorzystać swoją wiedzę szkolną, bez podziału na tematy lekcji, ale opartą na problemach, tak jak się to dzieje w prawdziwym, pozaszkolnym życiu. Oczywiście to w leśnej szkole dzieci najlepiej uczą się ochrony przyrody i ekologii! A na koniec, co chyba najistotniejsze, to tutaj rozwija się „całe dziecko” ('the whole man approach') ze wszystkimi umiejętnościami potrzebnymi do życia. Zachęcamy więc wszystkich do pójścia „W dziką stronę"!
Monika Kotulak, redakcja Marta Zdanowska