Turlajmy się z górek i wbiegajmy na nie!

O tym jak przygotować siebie, dzieci i rodziców do wyjazdu na zieloną szkołę z Gosią Świderek, edukatorką, autorką programów edukacyjnych i prezeską Ośrodka Działań Ekologicznych Źródła rozmawia Marta Zdanowska.

Marta Zdanowska: W wielu szkołach na pierwszym w roku szkolnym zebraniu z rodzicami pojawia się temat organizacji zielonej szkoły dla dzieci. Co ważniejsze, to temat wywołujący duże emocje u rodziców i nauczycieli a dopiero później u dzieci, które o sprawie dowiadują się nierzadko jako ostatnie. Czym kierują się nauczyciele i rodzice wybierając wycieczkę?

Gosia Świderek: Wybór oferty jest trudnym zadaniem, ścierają się tu oczekiwania różnych osób - nauczycieli, poszczególnych rodziców. W niektórych szkołach przy wyborze oferty ważny jest też głos dyrektora. Podstawowe pytanie, które należy postawić, brzmi: jedziemy na wycieczkę czy na zieloną szkołę? Wycieczka zwykle jest krótsza, skoncentrowana na zwiedzaniu zabytków, muzeów, poznawaniu nowych miejsc. Dłuższe wycieczki mają często charakter objazdowy. Grupa przemieszcza się z miejsca na miejsce, by zwiedzić jak najwięcej w danej okolicy. Zielona szkoła to kilkudniowy wyjazd edukacyjno-wypoczynkowy dla całej klasy. Podczas zielonej szkoły dzieci lub młodzież mają okazję do pooddychania czystym powietrzem i poprzebywania w przyrodzie, ale ważna jest również realizacja programu edukacyjnego, czy to przygotowanego przez nauczyciela czy też przez zewnętrznego organizatora.

Który rodzaj wyjazdów jest bardziej wartościowy dla dzieci z twojego punktu widzenia?

Jedna i druga forma poznawania świata ma swoje zalety. Im więcej wyjazdów i uczenia się poza szkołą, poprzez bezpośrednie doświadczanie, obserwacje, a nie z podręczników tym lepiej. Ogromną wartością, szczególnie dla dzieci miejskich są wyjazdy do natury, gdzie mogą poobcować z przyrodą, ale nie umniejszam roli wycieczek ze zwiedzaniem, szczególnie że nie każde dziecko podróżuje z rodzicami i ma okazję poznawać walory przyrodnicze i kulturowe kraju. Jednak sercem bardziej skłaniam się ku zielonym szkołom, szczególnie w podstawówce. I z własnego doświadczenia, i z obserwacji dzieci wiem, że zwiedzanie często bywa nudne i w głowach dzieci niewiele z tego zostaje. Oczywiście, bywają przewodnicy którzy potrafią naprawdę zaciekawić dzieci, są interaktywne ekspozycje, które angażują różne zmysły. Jednak częściej na korytarzach muzeów widać niestety znudzone twarze, rozgadane, zajęte swoimi sprawami dzieci i poirytowanych przewodników, których nikt nie słucha.

Wróćmy więc do zielonych szkół. Na co należy zwrócić uwagę przy wyborze oferty?

Kluczowa, niestety, jest cena. Wyjazdy dla wielu rodzin są sporym obciążeniem, czasami nie do przeskoczenia. Ważną rolę odgrywa w tej kwestii nauczyciel, powinien tonować zapędy bogatszych rodziców. Jestem zdania, że lepiej wybrać wyjazd bliżej miejsca zamieszkania, wówczas koszt przejazdu, który stanowi sporą część ogólnej ceny wycieczki, można ograniczyć. Nie trzeba jechać na koniec Polski, żeby się dobrze bawić i dużo nauczyć.

Druga rzecz to standard ośrodków. W ciągu ostatnich dwudziestu lat strasznie zmieniły się oczekiwania rodziców, a niestety – również części dzieci. Kiedyś normalne było kwaterowanie uczniów w wieloosobowych salach z łazienkami na korytarzu. Teraz oczekiwanie jest takie, że dzieci nocować będą w pokojach dwu-, maksymalnie trzyosobowych z łazienkami. To oczywiście również ma wpływ na cenę. A przecież wieloosobowe sale, szczególnie najmłodszym dzieciom, dają poczucie bezpieczeństwa. Dla ośmiolatka, który pierwszy raz wyjeżdża bez rodziców, nocowanie w obcym miejscu z jedną tylko koleżanką czy kolegą w pokoju bywa straszne, gałęzie za oknem i nieznane dźwięki robią swoje. Nauczycielowi również łatwiej byłoby posiedzieć wieczorem z dziećmi, poczytać im książkę albo zajrzeć czy wszyscy już śpią, gdyby pokoje były większe.

Co jeszcze ma wpływ na cenę wycieczki?

Oprócz transportu i wyżywienia (uczestników i opiekunów, czasem także kierowcy, jeśli towarzyszy grupie przez cały czas) w cenę wchodzą przejazdy lokalne w trakcie wycieczki i opłaty parkingowe, ubezpieczenie NNW uczestników, bilety wstępu do muzeów, parków narodowych, zabytków, materiały do zajęć edukacyjnych. Dodatkowo, jeśli chcemy by dzieci otrzymały na zakończenie dyplomy, nagrody w konkursach, płyty ze zdjęciami również należy uwzględnić to w kalkulacji. Warto też by nauczyciel miał w zapasie pewną kwotę na niespodziewane wydatki, np. lekarstwa, wodę mineralną, opłacanie toalet czy parkingu dla autokaru, wybitej szyby w ośrodku.. Dodatkowym kosztem jest realizacja programu, czyli opieka edukatora-animatora, który będzie prowadził zajęcia z dziećmi przez cały czas wyjazdu, o ile nauczyciel sam nie przygotuje i poprowadzi zajęć podczas zielonej szkoły. Koniecznie trzeba dowiedzieć się, jak dokładnie wygląda program i jego realizacja: ile godzin dziennie będzie zapełnione aktywnościami (czy np. program nie ogranicza się jedynie do zorganizowania ogniska, dyskoteki i jednej wycieczki do najbliższego zabytku). Jaka jest rola nauczyciela podczas wycieczki, czy musi być przygotowany do zapełniania dzieciom czasu zajęciami. Czy w imprezie bierze udział pilot, przewodnik, edukator i jaka jest jego rola. Trzeba też zastanowić się czy program jest adekwatny do wieku, sprawności, zainteresowań i umiejętności uczestników oraz czy pozwala zrealizować założone przez nauczyciela cele? Czy istnieje możliwość jego modyfikacji i kiedy należy to zrobić?

Niezależnie od tego czy organizujemy wyjazd samodzielnie, czy skorzystamy z oferty biura podróży, warto podliczyć wszystkie koszty, by później nie było niespodzianek. Część biur podróży nie wlicza w cenę kosztu biletów wstępu do muzeów, parków narodowych i innych miejsc, które mogą o kilkadziesiąt złotych zwiększyć koszt wycieczki.

Warto pamiętać o podstawowej zasadzie, im mniejsza grupa, tym wyższa cena w przeliczeniu na jedną osobę. Między grupą 20-osobową a 40-osobową jest to różnica około 100-250 zł, bo koszt autokaru czy zajęć rozkłada się na mniejszą liczbę osób. Optymalna grupa to około 40-45, czyli dwie klasy i opiekunowie.

Co jeszcze wziąć pod wagę?

Na pewno duże znaczenie ma wiek dzieci. Mam takie przekonanie, że większa odległość nie przekłada się lepszy wyjazd. Zielona szkoła zorganizowana 30 km od domu może być równie udana jak ta 300 km, a nawet lepsza, bo nie zmarnujemy tyle czasu na męczące przejazdy. Jeśli są to młodsze dzieci lub wyjazd ma być krótki (3-4 dniowy), nie warto jechać daleko. Rodzice młodszych dzieci, które dotychczas niewiele wyjeżdżały razem, też będą spokojniejsi, jeśli dzieci będą bliżej domu.

Na początku mówiliśmy już o rozróżnieniu między zieloną szkołą a wycieczką. Zawsze warto zastanowić się na czym nam zależy. Jeśli na zwiedzaniu zabytków i ciekawych miejsc, to wybieramy wycieczkę-objazdówkę w regionie obfitującym w takie atrakcje. Jeśli chcemy dać uczniom poleniuchować po egzaminie gimnazjalnym, albo zorganizować integracyjny wyjazd na zakończenie podstawówki i nie zależy nam ani na zwiedzaniu, ani na edukacji, a raczej na oderwaniu się od codzienności, wybierzmy bezpieczne miejsce z plażą, placem zabaw, boiskami, lasami, basenem, atrakcjami na miejscu. Jeśli zaś chcemy, żeby dzieci pobyły w przyrodzie, oderwały się od miejskiego życia, wyciszyły albo wyhasały w lesie, wybierajmy miejsce, gdzie ta przyroda znajduje się w stanie jak najmniej zmienionym. Będzie to raczej miejscowość w lesie, nad jeziorem czy w górach, a nie kurort z promenadą i pamiątkami. Szczególnie dla dzieci z miasta wyjazd na dłużej w leśne ostępy może być inspirujący. Okazać się może, że w miejscu gdzie „nic nie ma” można się świetnie bawić, mieć mnóstwo przygód i wspominać ten czas z przyjemnością, pomimo braku miejskich atrakcji.

„Źródła”, w których pracujesz, od kilkunastu lat organizują zielone szkoły. Część miejscowości, które macie w ofercie to nie są znane miejscowości turystyczne.

Tak, stawiamy właśnie na takie wyjazdy. Nawet jeśli ośrodek do którego zabieramy dzieci znajduje się w miejscowości turystycznej, to zazwyczaj na uboczu, bliżej natury niż popularnych deptaków. Wychodzimy z założenia, że dzieci za mało czasu spędzają w przyrodzie. Nie wspinają się na drzewa, nie bawią w kałużach, nie mają kryjówek w krzakach, nie leżą na trawie. Zmienił się sposób spędzania czasu wolnego, zmieniły się też nasze miasta, nie ma w nich już zbyt dużo łąk, nieużytków, miejsc niezorganizowanych, gdzie dzieci same mogłyby kreować swoją przestrzeń. Chcielibyśmy, żeby dzieci podczas źródlanych, zielonych szkół mogły poczuć się trochę jak my w czasach naszego dzieciństwa. Żeby same mogły decydować, co chcą robić, co jest dla nich ważne, czego potrzebują. Podczas spotkania edukatorów, którzy prowadzą w „Źródłach” warsztaty terenowe i zielone szkoły rozmawialiśmy o tym, co jest dla nas ważne, jakie postawy chcielibyśmy kształtować, jakie umiejętności ćwiczyć, ale także spisaliśmy sobie na świeżo po cyklu kilkuset zajęć terenowych i wyjazdów, jakie oczekiwania mają dzieci. Oto co się pojawiło: dzieci potrzebują przede wszystkim dobrej zabawy, przygody, a nawet tajemnicy, dużo ruchu –niekoniecznie długich spacerów czy wspinaczki – raczej swobodnych zabaw w terenie. Bardzo ważne jest czas wolny, czas na bycie razem z przyjaciółmi, bez kontroli, sterowania, narzucania działań ze strony dorosłych. Duński psycholog i pedagog Jasper Juul w książce Przestrzeń dla rodziny zwraca uwagę, że: największą stratą dzieci w ostatnim trzydziestoleciu jest fakt, że nie istnieje dla nich żadna przestrzeń wolna od dorosłych. Nie ma już drzewa na podwórku, gdzie mogłyby przebywać same. Dawniej dzieci kształtowały swoje kompetencje społeczne w zabawie i komunikacji z innym dziećmi. Takiej możliwości już prawie nie mają, bo nawet kiedy są razem, to dookoła stoją dorośli, którzy się do wszystkiego wtrącają.

Trenerzy podkreślali, że dla dzieci bardzo ważne jest zwracania uwagi na ich potrzeby, podążanie za nimi zarówno w zainteresowaniach, pytaniach, jak i aktywnościach. Ale także zapewnienia dzieciom poczucia bezpieczeństwa, niezmuszanie do jedzenia czegoś, czego nie cierpią, zapewnienie, że będą mogły być w pokoju z tym, kogo lubią, że nie będą zmuszane do dotykania kory drzewa, jeśli jest to dla nich problem, że będą wiedziały, czego się od nich oczekuje.

Nie ma na tej liście oczekiwań chyba żadnych niespodzianek. Wydaje mi się jednak, że choć rodzice i nauczyciele mają jak najlepsze intencje, to gdy wybierają ofertę i analizują program, nie zawsze pytają dzieci – czyli głównych zainteresowanych – co podczas wyjazdu jest dla nich ważne, co chciałyby robić, jakie są ich oczekiwania? Raczej pojawia się pytanie, czy wolicie jechać nad morze, w góry, czy może zwiedzać zamki na Jurze?

Niezależnie od wieku, wyjazd z klasą to ważne, intensywne wydarzenie pod względem relacji w grupie, a jednocześnie poznawanie siebie samego/samej. Zdobywanie sympatii, poczucie wspólnoty, akceptacja w grupie, poczucie że dałem/dałam radę zmierzyć się z jakąś sytuacją, to są rzeczy znacznie ważniejsze niż umiejętność rozpoznania lipy, wjazd na Gubałówkę, czy obejrzenie arrasów.

Uważasz, że niezależnie od wieku uczniów, rodzice i nauczyciele powinni jak najwięcej rozmawiać z dziećmi o planowanej wycieczce. Jak taka rozmowa powinna wyglądać?

Jasne, zielona szkoła to bardzo ważne wydarzenie! Łączą się z nim różne emocje, ekscytacja, ciekawość, radość, ale także obawy, strach przed rozłąką z rodzicami, niepewność, jak odnajdę się w grupie czy w innej niż na co dzień sytuacji. Na to nakładają się lęki i obawy rodziców, dla nauczycieli odpowiedzialnych za całą grupę wyjazd też jest bardzo stresujący. Warto więc jak najwięcej rzeczy ustalić i omówić z dziećmi wcześniej. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice dużo zyskają rozmawiając z dziećmi o ich marzeniach i obawach związanych z wyjazdem, o miejscu do którego będą jechać. Można znaleźć zdjęcia, opowiadania, legendy o tej okolicy, znaleźć miejscowość na mapie, policzyć jak długo się tam jedzie, co można zobaczyć na miejscu. Porozmawiajcie o tym, jak dzieci chciałyby spędzać czas, co jest dla nich ważne, razem przeczytajcie propozycje programu, niech dzieci powiedzą, co im się najbardziej podoba, czego w programie brakuje. Dajcie im poczucie, że mają wpływ na to, jak ta zielona szkoła będzie wyglądać. Podczas wyjazdu pozytywnie nastawione dzieci będą bardziej otwarte i zaangażowane. Zaangażowanie w przygotowanie do wyjazdu może być różnorakie: mogą przygotować piosenki na ognisko, wymyślić konkurencje do klasowej olimpiady sprawnościowej, scenki na ognisko, wybrać i przygotować muzykę na dyskotekę, dokumentować przygotowania i przebieg wycieczki w kronice klasowej.

Już wcześniej ustalcie zasady, jakie będą panować na zielonej szkole, to daje poczucie bezpieczeństwa zarówno opiekunom, jak i dzieciom. Rozmawiajcie jak zachować się w trudnych sytuacjach, jak reagować na niebezpieczne wydarzenia. Ważne, żeby również nauczyciel mówił dzieciom o swoich potrzebach i obawach. Dzięki temu dzieci chętniej współpracują z opiekunami.

Koniecznie ustalcie, kto z kim będzie w pokoju – najlepiej poprosić o rozkład pokoi w ośrodku i ustalić kto z kim i gdzie będzie mieszkał, z tą rozpiską rozlokowanie w ośrodku nie będzie już nastręczało problemów i konfliktów. Ustalcie też co dzieci mogą albo powinny zabrać na wyjazd, a co będzie tylko utrudnieniem. Młodszym dzieciom na pewno przydadzą się przytulanki. Na źródlanych zielonych szkołach rekomendujemy niezabieranie żadnych sprzętów elektronicznych, czyli tabletów, smartfonów, laptopów. Po pierwsze – łatwo je zgubić, po drugie – odwracają uwagę od tego, co na wyjeździe się dzieje, a czasem po prostu przeszkadzają w zajęciach. Kwestią do ustalenia w młodszych klasach jest zabieranie przez dzieci telefonów komórkowych. Komórki dają poczucie bezpieczeństwa rodzicom, ale z drugiej strony, pilnowanie ich jest dużym obciążeniem dla nauczycieli.

Jeśli już zgadzamy się na zabieranie telefonów, rodzice nie powinni wydzwaniać do dzieci w ciągu dnia. A jeśli będzie taka potrzeba o innej porze, wtedy nauczyciel sam zadzwoni do rodzica. Najlepiej przed wyjazdem ustalić czas na telefonowanie do rodziców, np. między 19.00 a 20.00. Rodzic powinien mieć jednak świadomość, że dziecko może być zajęte zabawą i nie będzie mu się chciało opowiadać ze szczegółami jak minął dzień. Obawy rodziców o własne dziecko oraz ciekawość, co się na zielonej szkole dzieje, są nieodłącznym elementem wyjazdów.

Dzwonienie do dzieci bez potrzeby, a przede wszystkim telefony do nauczyciela, potrafią porządnie dezorganizować wyjazd i być naprawdę kłopotliwe. Jeśli do jednego nauczyciela dzwoni 15-25 rodziców, to nie ma on czasu zająć się ich dziećmi. Nauczyciel powinien zwrócić uwagę rodziców, by nie dzwonili z błahych powodów, bo jego rolą jest przede wszystkim opieka nad dziećmi, a nie uspokajanie zatroskanych mam. Dobrym „sposobem na rodziców” jest wysyłanie z komórki na klasową grupę dyskusyjną czy klasowy blog krótkich relacji z każdego dnia, najlepiej okraszonych kilkoma zdjęciami. Jeśli z jakiegoś powodu nie ma możliwości wrzucania informacji do sieci, nauczyciel może ustalić z jednym z rodziców, że będzie przekazywał najważniejsze informacje i ta osoba będzie przekazywać je mailem wszystkim rodzicom w klasie.

A masz jakieś patenty, jak rozwiązać kwestię kieszonkowego i pamiątek?

Widzę tutaj dużą rolę wychowawcy. Po pierwsze: warto, żeby zainicjował z rodzicami rozmowę o wysokości kieszonkowego. Ustalenie kwoty lub widełek (i trzymanie się ustaleń), spowoduje, że żadne dziecko nie będzie się czuło pokrzywdzone. Lepiej niech ta kwota będzie symboliczna, nie będzie wtedy presji na chodzenie „po sklepach”, żeby wydać całą kwotę.

Dzieci wszystko co potrzebne dostają, więc kieszonkowe można wydać na loda czy gofra i pamiątkę. W „Źródłach” staramy się ograniczyć pęd do zakupów, prowadzimy zajęcia o odpowiedzialnej konsumpcji i staramy się wypracowane podczas warsztatów zasady wprowadzić w życie. A pamiątki robimy samodzielnie, tak by faktycznie przypominały zieloną szkołę i zniechęcamy do kupowania wyprodukowanych w Chinach drobiazgów dostępnych na straganach w całej Polsce.

Pracujemy nad tym, żeby wyżywienie było jak najlepsze, różnorodne, ze świeżymi owocami i warzywami, a bez batoników i słodkich napojów. Wypracowanie z ośrodkami zasad żywienia grup wcale nie jest łatwe. Zachęcamy nauczycieli, którzy sami organizują wyjazd, by pytali w ośrodkach o liczbę posiłków, szczegółowe menu, o to czy pomiędzy posiłkami dostępne jest picie dla dzieci. Koniecznie trzeba też z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem przekazać ośrodkowi informacje na temat specyficznych wymogów żywieniowych uczestników związanych z dietą.

Rolą nauczyciela jest też ustalenie z dziećmi, najlepiej już przed wyjazdem, co można kupować do jedzenia, a co jest na naszej „czarnej liście” w trakcie wyjazdu oraz kiedy dzieci mogą podjadać. Byłam kiedyś na zielonej szkole z grupą, która miała świetną wychowawczynię. Nie dość, że grupa była wyjątkowo zgrana, rodzice pozostawali w ścisłym kontakcie ze sobą i z nauczycielką, to wszystko mieli poukładane – zarówno dzieci, jak rodzice i sama nauczycielka czuli się dzięki temu bezpiecznie i komfortowo. Mieli ustaloną wysokość kieszonkowego, wiedzieli, co mogą kupować. Dzieci nie kupowały słodyczy ani nie przywoziły zachomikowanych w plecakach, bo przed wyjazdem rodzice przynieśli słodkości i przegryzki do szkoły i spakowali je do wspólnej, klasowej skrzyni, która przyjechała razem z dziećmi na zieloną szkołę. Codziennie po obiedzie dzieci urządzały sobie wspólny poczęstunek. Było wiadomo, że nie ma podjadania czipsów czy batonów przed posiłkami.

Dobra organizacja podstawą dobrego wyjazdu?

No tak, i nie chodzi tylko o sprawdzony ośrodek, bezpieczny autokar i rezerwacje w muzeum. Dobra organizacja daje wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Im więcej rozmawiamy – dzieci, rodzice i nauczyciele – tym więcej rzeczy jesteśmy w stanie przewidzieć i ustalić. Są sytuacje, które powtarzają się w większości grup, choroba lokomocyjna, alergie, gubienie przedmiotów, strach przed zniszczeniem ubrań w lesie. Dzieci powinny wiedzieć jak sobie radzić w takich sytuacjach, ale i nauczyciele powinni wiedzieć, czego mogą się spodziewać. Wiele z kłopotów można łatwo wyeliminować. Podam przykład. Rodzice często kupują dzieciom przed wyjazdem nowe ubrania czy buty. W trakcie wyjazdu okazuje się, że nierozchodzone buty są niewygodne a w dodatku mogą zniszczyć się przy zabawie w chaszczach, skakaniu po pniach czy chodzeniu po błocie. Z kolei do nowych ubrań dzieci się nie przyznają. Jeszcze nie zdążyły się do nich przyzwyczaić i przy końcowym pakowaniu zawsze zostaje kilka sztuk ubrań niczyich w grupie. Szczególnie, jeśli dzieci dostały od rodziców gotowy, spakowany plecak i nie pakowały go same pod okiem dorosłego. Jestem też zwolenniczką podpisywania ubrań i pakowania na wycieczki ubrań znoszonych, sprawdzonych, a przede wszystkim wygodnych. To oczywiście zależy od charakteru wycieczki, ale na źródlanych zielonych szkołach dzieci dużo czasu spędzają w lesie, na łące, na plaży i na pieszych wędrówkach. Ważne, żeby ubrania i buty były wygodne, żeby dziecko nie musiało się martwić, że pobrudziło czy zniszczyło nową różową sukienkę czy białe spodnie. Fajnie też, jeśli bagaż nie jest cięższy od dziecka, a i tak się zdarza . Więcej rad dla rodziców zamieściliśmy na naszej stronie: www.zieloneszkoly.pl

Wychodzi na to, że organizacja wycieczki to strasznie skomplikowana operacyjnie rzecz!

Na pewno stresująca i bardzo obciążająca dla nauczycieli. Nie dość, że mają całą klasę dzieci na głowie przez 24 godziny w niecodziennych okolicznościach, to jako organizatorzy wycieczki muszą się tłumaczyć przed rodzicami z różnych rzeczy. Dlaczego Kasia nie miała czapki na głowie, dlaczego autokar przyjechał z opóźnieniem, a czy w lesie są kleszcze itd., itp. To jest naprawdę bardzo stresujący czas, za który nauczyciele nie dostają dodatkowego wynagrodzenia. Dlatego rodzice i dzieci powinni być wdzięczni nauczycielowi, że chce się w organizację wycieczek angażować, nawet jeśli nie wszystko jest idealnie. Im częściej dzieci wyjeżdżają, tym wszystko przebiega sprawniej i jest prostsze. Nauczyciel również z każdym wyjazdem nabiera doświadczenia, więc i jemu jest łatwiej. Wspólne wyjazdy dają tak dużo dzieciom, że żal byłoby z nich rezygnować tylko dlatego, że jest to wyzwanie.

Na zakończenie powiedz, co dla was w „Źródłach” jest najważniejsze w zielonych szkołach.

Przede wszystkim mają być zielone, baaardzo zielone! Dlatego nazwaliśmy je Bardzo Zielonymi Szkołami. Co to znaczy? Chcemy dla uczestników jak najwięcej kontaktu z przyrodą. Chcemy, żeby dzieciaki czuły się w przyrodzie dobrze i bezpiecznie. Żeby mówiły: Chcę do lasu! W chaszczach jest fajnie! A przy okazji, żeby ślad ekologiczny zielonej szkoły był jak najmniejszy, żeby przy okazji promować postawy proekologiczne, świadomość konsumencką wśród dzieci, ale także wśród nauczycieli czy kadry ośrodków wypoczynkowych. Raz to się udaje lepiej, raz gorzej. Czasem zdarza się jakaś wpadka, którą dzieci bardzo szybko wyłapują. Staramy się rozwijać, ewaluować wyjazdy, miejsca, program. Dużo zmieniliśmy w programach zielonych szkół od 2003 roku. Dajemy dzieciom więcej wolności, możliwości decydowania co robimy i jak. Jest znacznie więcej doświadczania i spontanicznej zabawy a mniej wiedzy akademickiej. W Bardzo Zielone Szkoły zaangażowanych jest kilkudziesięciu trenerów edukacji ekologicznej i przyrodniczej, trzon kadry liczy około 20 osób. Jesteśmy zgodni, że ten kierunek jest dobry. Elastyczność, wsłuchiwanie się w potrzeby dzieci, branie pod uwagę okoliczności, tego, co się dzieje wokół. Jasne, każdy jakoś musi dostosować program do brzydkiej pogody, ale nam chodzi nie o to, żeby zamiast zajęć w terenie, zostać w ośrodku i zrobić warsztaty stacjonarne, ale żeby zainteresować się deszczem, zbadać go, obserwować chmury, wiatr, zachowanie zwierząt podczas deszczu, a na koniec zrobić łódki z kory i puszczać je w kałużach czy zrobić cokolwiek innego, co zaciekawi dzieci. Wszyscy nasi trenerzy powtarzają, że dzieci są strasznie inspirujące, ciekawe, chłonne, zaangażowane i wiele można się od nich nauczyć w podejściu do przyrody, do uczenia się i korzystania z życia.

Oczywiście chcielibyśmy jak najwięcej dzieciom przekazać, pokazać, nauczyć. Tyle rzeczy wydaje się ważne. Jest tyle ciekawych obserwacji do przeprowadzenia, gier do nauczenia, drzew do rozpoznania, nauka orientacji w terenie, rozpoznawanie tropów i śladów zwierząt. Ciągle stoimy przed dylematem czy zachęcać do zaplanowanej w programie, bardzo ciekawej aktywności, rozpoczynać nowy warsztat, czy dać się ponieść atmosferze, sytuacji i dzieciom. Warto jednak odpuścić i razem z dziećmi turlać się z górek i wbiegać na nie! I nauczyć się od nich jak się turlać, żeby uniknąć urazów głowy.


Gosia Świderek – absolwentka antropologii społecznej na UŁ, słuchaczka studium podyplomowego „Metody i treści edukacji ekologicznej”, od 20 lat edukatorka, szkoleniowiec, autorka programów edukacyjnych, scenariuszy, gier i kilkunastu publikacji z zakresu edukacji ekologicznej w szkole i w terenie oraz edukacji globalnej, wyd. przez Źródła, CEO, Polską Zieloną Sieć, Ministerstwo Środowiska. Autorka i koordynatorka kilkunastu ogólnopolskich projektów edukacyjnych. Współzałożycielka i prezeska Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła”, kieruje Ośrodkiem Edukacji i Kultury Ekologicznej. Fanka pedagogiki niedyrektywnej. W wolnych chwilach szyje broszki z filcu, wycina z gumek stemple i fotografuje rośliny.

Marta Zdanowska – animatorka kultury, redaktorka książek, organizatorka literacko-teatralnych wydarzeń w przestrzeni miejskiej. Publikowała m.in. w „Arteriach”, „Gazecie Wyborczej”, „Czasie Kultury”. Mieszka w Łodzi i jest do niej ślepo przywiązana.

Powyższy artykuł pochodzi publikacji "W dziką stronę. Rozmowy o edukacji w przyrodzie", Łódź 2016.